Na pytanie czym tak naprawdę jest sztuka nie jest łatwo odpowiedzieć. Nawet Wikipedia uważa, że jest to pojęcie "niemożliwe do kompletnego określenia, albowiem jej granice są redefiniowane w sposób ciągły i w każdej chwili może pojawić się dzieło, które w przyjętej definicji się nie mieści". I trochę to pewnie prawda. Nie jest łatwo określić czym i po co jest dziedzina, która nieustannie się zmienia, a w dodatku jest tak obszerna - w końcu zalicza się do niej tak malarstwo, jak i muzykę, rzeźbę i literaturę, balet i teatr, haftowanie i wycinanki. Wszystko to, co jest piękne w swojej bezużyteczności. To brzydkie słowo zostało użyte po to, aby podkreślić, jak wysoko stoi sztuka w piramidzie potrzeb człowieka. To tzw. potrzeba wyższa, kryje się na samym szczycie pod przykryciem "wiedzy i samorealizacji", czyli potrzeby rozwijania siebie, swoich zdolności, talentów, własnej wartości i ducha, a więc również potrzeby poczucia piękna i sensu, wyrażania uczuć, opisywania świata. Swoje miejsce na piedestale dzieli z religią, a to już poważny przeciwnik. Sztuka jako potrzeba pojawia się na samym końcu nieprzypadkowo. Kiedy człowiek ma już wszystko, zaspokoi wszystkie swoje wymagania, czuje się bezpieczny, kochany i szanowany, okazuje się, że brakuje mu czegoś jeszcze. Czegoś więcej. Człowiek jest istotą duchową. Nie zadowala go sama użyteczność rzeczy i świata. Brzydota, czy nawet pospolitość szybko nudzi, przygnębia, sprawia, że życie staje się monotonne i nudne. Pojawia się pustka. A przyroda nienawidzi pustki. Sama prosi się o wypełnienie.
Myślę, że sztuka to po prostu narzędzie do tworzenia piękna i wyrażania emocji. Chcemy czuć przyjemność z obcowania z nią, z patrzenia, czytania i słuchania. Sztuka jest wtedy, kiedy artysta przedstawia nam swój smutek na obrazie, a my chcemy poczuć ten smutek w sobie. Bo poznawanie cudzych emocji sprawia nam, mimo wszystko, przyjemność. Daje też wiedzę, nowe punkty widzenia, sprawia, że stajemy się empatyczni, wrażliwsi i mądrzejsi. Mamy szersze horyzonty, potrafimy zobaczyć drugą stronę medalu, inne spojrzenie na świat. To mało i dużo. Chroni nas przed światem i nami samymi. Przed niewiedzą, samotnością, wyobcowaniem, ale też przed pochopnym wydawaniem osądów, przed znieczulicą, pogardą i pośpiechem. Jest "lekarzem dusz". Oddala od problemów i niechcianych myśli. To oczywiście tylko złudzenie, ale jakie ładne złudzenie. Małe, słodkie kłamstwo. Co jednak nie oznacza, że w pewnym momencie nie może stać się prawdą. Świat może nas zmieniać i robi to z największą ochotą, ale to nie znaczy, że my nie jesteśmy w stanie zmieniać jego. Każdy może sprawić, że stanie się on piękniejszy. A ten, kto sprawia, że świat staje się piękniejszy, może już prawie nazywać się artystą.
Piękno jest jak morze. Można w nim utonąć. Uważam, że da się od niego uzależnić. Ale to dobre uzależnienie. To trochę jak uzależnienie od miłości. Można się od niej uwolnić, tylko po co? W miłości pozwalamy sobie na bycie od kogoś zależnym, do kogoś przywiązanym. To trochę jak klatka, do której sami wchodzimy. I chociaż drzwi są cały czas otwarte, nie chcemy z niej wyjść, bo jest nam tam dobrze. Tak samo jest ze sztuką. Z umiłowaniem piękna.
Jakby się zastanowić, człowiek potrzebował piękna od zawsze. Świadczą o tym choćby dzieła pozostawione przez naszych praprzodków na ścianach jaskiń. Potrzebował go przez wszystkie epoki świata, także w dzisiejszych czasach. Nie ma chyba człowieka, który nie pragnąłby zachwytu. Przecież nawet rap lecący w słuchawkach przypadkowego dresiarza może być sztuką. Sztuką może być wszystko, co jest piękne i zachwyca. Niestety ta definicja zawiera w sobie także dzieła, które przez większość ludzi zostałyby uznane za ładne, może "fajne", ale na pewno nie piękne, czy zachwycające. To luka, którą proponuję oddzielić inną definicją, a mianowicie definicją arcydzieła, które zakłada, że jest ono obiektywnie piękne, przekazujące jakąś wielką emocję, którą my, odbiorcy, możemy sami począć. Arcydzieło jest piękne i mądre. Zawsze niesie jakieś przesłanie, jakąś myśl przewodnią, która zrodziła się kiedyś w umyśle Jego, Artysty, kapłana sztuki.
Sztuka jest z całą pewnością wyznacznikiem człowieczeństwa, a jednocześnie warunkiem rozwoju, który pozwolił nam stworzyć tak niezwykłą, zaawansowaną cywilizację. Na poparcie swojej tezy odsyłam do wykładu ś.p. prof. Jerzego Vetulaniego pt. "Sztuka, a rozwój mózgu".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz